W wilczej skórze

Zremasterowanie "The Legend of Zelda: Twilight Princess" nie wymagało od Nintendo dużego nakładu pracy – wystarczyło wziąć jeden z najlepiej ocenianych tytułów w historii gier wideo, wymienić
"The Legend of Zelda: Twilight Princess HD" - recenzja
Zremasterowanie "The Legend of Zelda: Twilight Princess" nie wymagało od Nintendo dużego nakładu pracy – wystarczyło wziąć jeden z najlepiej ocenianych tytułów w historii gier wideo, wymienić grafiki na obrazki w wysokiej rozdzielczości i dodać magiczne 1080p. Zadawanie w tym miejscu pytania w stylu: "Czy Nintendo stanęło na wysokości zadania" zakrawa na kpinę; wydane na Wii U "Twilight Princess HD" to najlepsza wersja tej gry i zazdroszczę wszystkim, dla których będzie to pierwszy kontakt z tą produkcją.



W "Twilight Princess" wcielamy się w prostego chłopaka z Ordon Village, który otrzymuje zadanie dostarczenia prezentu królewskiej rodzinie w zamku Hyrule. Zanim jednak wyruszy w podróż swojego życia, jego wioska zostaje zaatakowana przez Bulbliny dowodzone przez Króla Bulblina, którzy, jakby tego było mało, porywają najlepszą przyjaciółkę głównego bohatera. Nasz protagonista dla odmiany zostaje wciągnięty przez magiczną czarną rękę i po chwili budzi się w nieznanych lochach… jako wilk. Wtedy też poznajemy tajemniczą Midnę, która choć traktuje nas jak ostatniego przygłupa, będzie towarzyszyć nam przez większość gry, i ruszamy na ratunek opanowanemu przez mrok Hyrule. Ten prosty chłopak to oczywiście Link, który już od trzydziestu lat stawia czoła złemu Ganondorfowi i raz za razem ratuje księżniczkę Zeldę i jej królestwo z tarapatów.



Zarówno w fabule, jak i rozgrywce nie zmieniło się nic względem oryginału. Jeśli nie mieliście do czynienia akurat z tą odsłoną, to być może pewną wskazówką będzie dla Was, że najbliżej jej do "The Legend of Zelda: Ocarina of Time" z Nintendo 64. Czeka Was masa walki, dziesiątki zagadek logicznych w rozsianych po Hyrule lochach oraz dużo zwiedzania świata – pieszo, konno lub pod postacią wilka. Możliwość zamieniania się wilka to też jedna z największych nowości w tej grze – choć sterowanie jest czasami koślawe, a walka nim to dramat, to bardzo szybko polubicie Linka biegającego na czterech łapach i rozwiązującego zupełnie nowe dla serii zagadki. Zamiana nie tylko umożliwia wchodzenie w niedostępne wcześniej miejsca, ale i rozmawianie ze zwierzętami, które bardzo często mają lepsze ploteczki niż ludzie. W grze powraca też znane z "Ocarina of Time" odgrywanie melodii – jako Link-człowieka gramy na trawie, a jako Link-wilk wyjemy.



Gra ma też znaną z poprzednich odsłon konstrukcję – odbijamy się od lochu do lochu, próbując wymyślić, jak go ukończyć, w finalnym etapie pokonujemy wielkiego bossa i zgarniamy dodatkowe serduszko. Zremasterowana wersja gry bazuje na oryginalnym wydaniu na GameCube’a – widać to chociażby po tym, że Link trzyma miecz w lewej ręce, a nie w prawej, jak w odwróconej wersji na Wii. Jeśli więc będziecie szukali w sieci poradników, to nie polecam sugerować się tymi pisanymi w oparciu o wydanie na Nintendo Wii.




Nintendo postąpiło bardzo dobrze, zostawiając trzon gry w spokoju i skupiając się jedynie na podkręceniu oprawy graficznej oraz dodaniu kilku funkcjonalności wykorzystujących możliwości Wii U. Gra działa w ostrym jak brzytwa 1080p i 30 klatkach animacji na sekundę – w połączeniu z wyraźnymi teksturami i pięknym dizajnem świata wygląda to rewelacyjnie. Gra nie zbliża się nawet na kilometr do dzisiejszych standardów prezentowanych przez mocne PC czy PlayStation 4, ale pamiętajmy, że to odświeżenie, a nie remake. Zdarzają się drobne spadki płynności animacji, szczególnie w momentach, gdy na ekranie pojawia się dużo mgły, jednak nie występują one zbyt często. Co ciekawe, działająca w 480p wersja na Gamecube’a nie miała takich problemów. W jaki sposób odświeżone "Twilight Princess" wykorzystuje możliwości Wii U? Najważniejsza opcja to możliwość wyboru, na którym chcemy grać ekranie. Jeśli włączymy grę na telewizorze, ekran w gamepadzie będzie nam wyświetlał ekwipunek i mapę, przez co będziemy mieli "czyściej" na ekranie z faktyczną rozgrywką. W każdej chwili możemy wcisnąć "minus" na gamepadzie i zabrać całą rozgrywkę na ekran kontrolera, jeśli ktoś z domowników zechce obejrzeć coś w telewizji. Druga nowość to kompatybilność z figurkami Amiibo. Decydując się na zakup gry w edycji limitowanej, otrzymujemy dysk z grą, płytkę z muzyką oraz figurkę Wolf Linka, której przyłożenie do gamepada daje nam dostęp do nowego lochu, stworzonego z myślą o odświeżonej wersji. Gra wspiera też wydane wcześniej figurki ze świata "The Legend of Zelda" i tak na przykład, przykładając normalnego Linka, zregenerujemy strzały, a dotknięcie Zeldą czy Sheikiem odnowi utracone życia. Jest jeszcze figurka Ganondorfa, ale do niej jeszcze wrócimy.



Rozpoczynając przygodę w "The Legend of Zelda: Twilight Princess", musicie pamiętać, że nie jest to łatwa gra. Przeciwnicy atakują grupami, bardzo łatwo pożegnać się z serduszkami, a śmierć cofa nas do ostatniego punktu kontrolnego. Jakby tego było mało, gra nie posiada żadnego systemu nawigacji i nie oznacza nam też nic na mapie – do wszystkiego musimy dojść sami. Jeśli jednak poczujecie, że walka staje się dla Was zbyt łatwa, to zawsze możecie uruchomić grę w trybie "Hero Mode", w którym Link otrzymuje podwójne obrażenia. Dalej mało? W takim razie z pomocą przyjdzie amiibo Ganondorfa, które również podwaja otrzymywane obrażenia. Połączenie tych dwóch funkcji daje nam poczwórne strzały, a samej grze bliżej wtedy do serii "Dark Souls" aniżeli do baśniowej przygody w stylu "Fable".



Pomimo dziesięciu lat na karku "Twilight Princess" w ogóle się nie zestarzało. Uruchamiając je po tylu latach, można nawet poczuć pewien powiew świeżości – w zalewie samoprzechodzących się gier, tytuł wymagający od nas czegoś więcej niż tylko tępego stukania w "X" może wydawać się czymś nowym. "Twilight Princess" to ogromna, rewelacyjnie napisana i najmroczniejsza gra w całej serii "The Legend of Zelda". Gra, którą z wielką przyjemnością ukończyłem po raz trzeci i ani przez chwilę nie czułem się nią znudzony. Z bólem serca muszę jej jednak zabrać jedno oczko z oceny – po sprzedawanym w normalnej cenie remasterze wymagam chociażby tego, aby nie skakała mu animacja. Czy zagrać? Głupie pytanie – już po wstępie powinniście biec po Wii U i kopię gry.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones